SPOŁECZNOŚĆ
 kalendarz
ZIARNICA
 Co to za choroba?
  etiologia
  objawy
  rozpoznanie
  klasyfikacja
  historia ZZ

 Jak nas leczą?
  chemioterapia
   abvd
   mopp
  immunoterapia
  radioterapia
  chirurgia
  przeszczep szpiku

 Warto wiedzieć
  afereza
  przeszczep
  cytostatyki
  kontrola
  półpasiec
  USG

 Skutki leczenia
  włosy
  skóra
  pamięć
  płodność
  psychika
  pełna lista

FORUM
wyciąg z netykiety
 ogólne
 czy mam ziarnicę?
 chemioterapia
 radioterapia
 przeszczep
 kulinarnie
 hyde park
wyszukaj na forum
 
najczęściej szukane frazy

OPOWIADANIA
 bez happy endu?
 radioterapia
 nasza ZZ
 pamiętnik Heli
 historia - Anetka
 historia - Baldi
 historia - Binka
 historia - Carinka
 historia - Dzidka
 historia - Tomaszek
 historia - Volcano
 anegdoty

AKTYWNE SONDY
historia sond

Z POLA WALKI
Lista blogów

GALERIE
 ozdrowieńcy
 trzy twarze
 łyso Ci?

Olcia

WASZE WPISY
 komentarze stron
 księga gości

RÓŻNOŚCI
 archiwum
 tu jesteśmy
 geolokalizacja
 strony użytkowników

LICZNIK
 on-line: 1
gości: 1
użytkowników: 0

dzisiaj: 2
ogółem: 8976921
licznik od: 09.02.2006

TWOJE KONTO
zapomniałem hasła
login:
hasło:

pamiętaj mnie

NIE MASZ KONTA?
załóż sobie
po co mi konto?

zarejestrowanych: 1492

REKLAMA :)

-- OGÓLNE - CHEMIOTERAPIA - RADIOTERAPIA - PRZESZCZEP - HYDE PARK --
: Spis Wiadomości :: Utwórz Nowy Wątek :

- wątki z ostatniego tygodnia - BEZ ODPOWIEDZI -
+ nowe podforum: KULINARNIE +


postówmodyfikacja
Wydolnośc organizmu po leczeniu - aktywność fizyczna
232013-04-15 22:04
autor: Rodzynka, dodał 2013-02-26 22:32komentuj

Piszę, bo dzisiaj mój lekarz zagroził, że jeśli w przeciągu paru dni nie zapiszę się na siłownię i nie będę tam ćwiczyć ok. 3 godzin dziennie, to mam sobie poszukać innego lekarza.
Tak więc od jutra zaczynam pracować nad wydolnością organizmu, z którą jest krucho. Po leczeniu (4 beacoppy esk, eshap i abvd) sporo przytyłam, a i tak wcześniej miałam nadwagę, więc teraz jest już zupełnie nieciekawie. Po drugie - przez całe leczenie, czyli od maja do grudnia praktycznie cały czas siedziałam lub leżałam.

Mam kondycję na poziomie gruźliko-paralityka. W zeszłym tygodniu byłam w Tatrach i nie dałam rady wejść na taką popierdółkę jak Gubałówka. Dramat.

Przy wysiłku fizycznym mam zadyszkę, duszności, ponadto uciska mnie w klacie (mam tam sporo resztek po guzie, zrosty i inne kwiatki) i kuje przy sercu (resztki uciskają prawy przedsionek). Jak długo pochodzę łupie mnie w kolanach, a na dodatek mam ekstremalne bóle w nadgarstkach (albo RZS po chemii, albo osteoporoza po chemii, albo zespół cieśni nadgarstka,mam skierowanie do reumatologa). Reasumując - jestem chodzącym nieszczęściem.

Teraz dwie sprawy:

1. Błagam, powiedzcie mi, że nie jestem jedynym takim połamańcem.
2. Co robicie, żeby poprawić wydolność organizmu? Też ćwiczycie? Jeśli tak, to co, w jaki sposób?

i sprawa nr 3. Niech mnie ktoś przytuli albo solidnie kopnie :-/

autor: Nessa, dodał 2013-02-26 23:41komentuj

> O 22:32, dnia 2013-02-26 Rodzynka napisał(-a):
> >
> Teraz dwie sprawy:
>
> 1. Błagam, powiedzcie mi, że nie jestem jedynym takim połamańcem.
> 2. Co robicie, żeby poprawić wydolność organizmu? Też ćwiczycie? Jeśli tak, to co, w jaki sposób?
>
> i sprawa nr 3. Niech mnie ktoś przytuli albo solidnie kopnie :-/

Kopas w dupas i do boju ;-)
Ja po leczeniu raczej musiałam nabrać masy, ale kondycja była tragikomiczna. Dostawałam przy szybszym marszu takiego kłucia w klatce, że byłam pewna rychłego końca <LOL>. Zaczęłam regularne treningi i nawet szybko dało się to naprawić, ale ćwiczyłam 3 razy w tygodniu. Teraz się znowu trochę zapuściłam przez zimę, ale trzeba ruszyć tyłek na wiosnę.
Ja zaczęłam od ścianki wspinaczkowej - nieco ekstremalnie ale akurat dobrze mi to zrobiło. Zacznij od tego co sprawia największą przyjemność. Tak na rozruch

+0

autor: Rodzynka, dodał 2013-02-27 08:38komentuj

Nessa, dzięki :-)))
Obudziłam się z bólem gardła, mam wrażenie, że teraz będą się piętrzyć liczne przeszkody, ale i tak pójdę ćwiczyć.
Lubię jeździć na rowerze, rolkach i chodzić z kijkami, ale biorąc pod uwagę słabą odporność (neutrofile na poziomie 2.0), to lepiej póki nie zrobi się ciepło - pomęczyć się w siłowni. Nigdy tyle czasu (3 godziny) nie poświęcałam w ciągu dnia sobie, więc pod tym względem może być ciężko - o czym tyle czasu myśleć... Muszę odszukać mp3 player.

+0

autor: INES, dodał 2013-02-27 09:05komentuj

Znam ten stan doskonale. 2 lata leczenia i przeszczep. Obecnie mam 1,60 wzrostu i ważę ok 75 kg.

Po przeszczepie odpuściłam na 3 miesiące z aktywnością. Doszłam do wagi 80 kg. Później zaczęłam power walking. Zadyszka mega. Spróbowałam też jeździć na rowerze. Mam tylko 3 km do lasu, robiłam 4 przystanki, bo oddechu nie mogłam złapać. Masakra.

Później włączyłam siłownie. Ale trenera uprzedziłam, że jestem do tyłu z kondycją przez leczenie i ustawił mi bezpieczny trening.

Wszystko idzie bardzo powoli, bo udało mi sie rok po przeszczepie zrzucić zaledwie 5 kg. Ale doszedł mi niestety problem hormonalny. Przeszłam menopauzę. I dziś w kwestiach "kobiecych" mam jakieś 55 lat ;) Więc chudnięcie jest znacznie trudniejsze.

Ale nie mam zamiaru się poddawać. Postanowiłam zacisnąć dietę teraz i zwiększyć ilość ćwiczeń.

Zatem cierpliwości i nie poddawaj się! :)

+0

autor: Marek, dodał 2013-02-27 11:31komentuj

> O 22:32, dnia 2013-02-26 Rodzynka napisał(-a):
> Piszę, bo dzisiaj mój lekarz zagroził, że jeśli w przeciągu paru dni nie zapiszę się na siłownię i nie będę tam ćwiczyć ok. 3 godzin dziennie, to mam sobie poszukać innego lekarza.
> Tak więc od jutra zaczynam pracować nad wydolnością organizmu, z którą jest krucho. Po leczeniu (4 beacoppy esk, eshap i abvd) sporo przytyłam, a i tak wcześniej miałam nadwagę, więc teraz jest już zupełnie nieciekawie. Po drugie - przez całe leczenie, czyli od maja do grudnia praktycznie cały czas siedziałam lub leżałam.
>
> Mam kondycję na poziomie gruźliko-paralityka. W zeszłym tygodniu byłam w Tatrach i nie dałam rady wejść na taką popierdółkę jak Gubałówka. Dramat.
>
> Przy wysiłku fizycznym mam zadyszkę, duszności, ponadto uciska mnie w klacie (mam tam sporo resztek po guzie, zrosty i inne kwiatki) i kuje przy sercu (resztki uciskają prawy przedsionek). Jak długo pochodzę łupie mnie w kolanach, a na dodatek mam ekstremalne bóle w nadgarstkach (albo RZS po chemii, albo osteoporoza po chemii, albo zespół cieśni nadgarstka,mam skierowanie do reumatologa). Reasumując - jestem chodzącym nieszczęściem.
>
> Teraz dwie sprawy:
>
> 1. Błagam, powiedzcie mi, że nie jestem jedynym takim połamańcem.
> 2. Co robicie, żeby poprawić wydolność organizmu? Też ćwiczycie? Jeśli tak, to co, w jaki sposób?
>
> i sprawa nr 3. Niech mnie ktoś przytuli albo solidnie kopnie :-/

Właśnie miałem się was pytać jak u was właśnie z aktywnością fizyczną, czy nie ma jakiś przeciw skazań zwłaszcza po przeszczepie jak w moim przypadku.W moim przypadku wyglądało to tak że po ABVD potrafiłem jeżdżić na rowerze po 30 km. dziennie. Póżniej po nawrocie i Beacoppie w miarę normalnie funkcjonowałem i nawet po górach co nieco chodziłem ale po przeszczepie to był zgon totalny wejście na pierwsze piętro to było jak wspinaczka na K2. Teraz prawie trzy miesiące po auto jest lepiej i tak właśnie się zastanawiam czy siłownia w moim przypadku nie będzie za ciężka

+0

autor: seba1502, dodał 2013-02-27 11:52komentuj

Z mojego doświadczenie kluczowe znacznie ma nasza waga. Jest punktem wyjścia do sprawności fizycznej, fundamentem. Proste porównanie - np. 6 kg niby nie dużo ale to 4 butelki 1,5 litrowej wody, wyobrażacie sobie podróżować na co-dzień z takim balastem. Spróbujcie chwycić 4 butelki wody i wejdzie na 4 piętro :).

+0

autor: Janek, dodał 2013-02-27 14:52komentuj

Kochani, ja po ABVD na dzień dzisiejszy przytyłem 17 kg jak to zrzucić, kolano mi tak napierdziela,że ledwo chodzę w łokciach mnie łupie że ciężko zgiąć w dodatku zwyrodnienie kręgów szyjnych daje o sobie znać co noc, poradźcie co robić czy już się kłaść do "jesionki" czy jest jeszcze jak nadzieja dla dziadka,staram się jak mogę ale efekt żaden,waga dalej 123,6kg, pozdrawiam


+0

autor: Lena, dodał 2013-02-27 14:58komentuj

Kurcze, jestem przerażona. Za mną 8 wlewów, zostało 4, a czuję się ok, nic nie przytyłam, jestem trochę słabsza, wolniej sprzątam mieszkanie, mam suchy kaszel, ale nic więcej. Czy to reguła, że później się sypiemy????

+0

autor: seba1502, dodał 2013-02-27 15:18komentuj

Janku tak na początek proponuje basen 2 razy w tygodniu + jedna magiczna zasada zero słodyczy :).

+0

autor: mabiel, dodał 2013-02-27 15:47komentuj

W połowie grudnia skończyłem 8 ABVD, teraz jestem w trakcie radio. W trakcie chemii moja wydolność spadła i wejście na 4 piętro było problemem (szczeglnie słabe miałem nogi). Teraz jest znacznie lepiej i już nie mogę się doczekać wiosny i gry w piłkę :-)

+0

autor: Rodzynka, dodał 2013-02-27 16:19komentuj

Uwaga z tym basenem - bo jeśli masz osłabioną odporność, to można różne cuda załapać... U mnie basen odpada nie tylko ze względu na odporność, ale na wielki kamień w klacie - w zasadzie pracuje mi 1 płuco i niewielki kawałek drugiego.

Ale stał się wielki cud i byłam dzis na siłowni :-)
Po 5 minutach na obritreku myslałam, że zaraz umrę. Po 10 zamknęłam oczy. Po 40 zlazłam i przesiadłąm się na rowerek. Tam pedałowałam i odpoczywałam, potem wturlałam się na bieżnię, gdzie pod kątem 5 stopni spacerowałam przez 20 minut w szalonym tempie 4,5 km na godzinę. Potem w szatni jak siadłam, to siedziałam sztywna przez prawie godzinę...
Wróciłam do domu i jutro mam ustawionego trenera.

O wadze nie lubię rozmawiać, bo mam do zrzucenia jakieś 30 kg. Niedawno ujrzałam dwucyfrową wagę i teraz dążę do 8 z przodu. Masakra. Też jestem po menopauzie (po chemii) i mimo diety 1500 kcal + spożywanie produktów o niskim IG, waga od stycznia stoi w miejscu jak zaklęta. W sumie to dobrze, bo odkąd przestałam jeść sterydy, czyli od listopada, to co tydzień ot tak, mimo diety, rosła o kilogram. Miło by było, gdyby moje wysiłki zaczeły wreszcie przynosić efekty.

I nie chodzi mi tylko o samą wagę - bo wcześniej, jeszcze przed chorobą, mimo nadwagi byłam aktywna fizycznie, dobrze rozciągnięta, z dużą wytrzymałością itp. Drapałam się palcami od nóg po tyle głowy :-D Mój pierwszy cel - ćwiczenia kardio przez pełne 90 minut w tempie areobowym. AmenT :-)

+0

autor: Nessa, dodał 2013-02-27 17:09komentuj

Rodzynka napisałaś o chodzeniu z kijkami :) jak dla mnie super na początek jak zrobi się wiosennie :) zapomniałam o tym. Ja też chodziłam z kijami, nawet nauczyłam się profesjonalnie. Rewelacja na poprawę wydolności i odchudzanie. Polecam :)

+1

autor: grz86, dodał 2013-02-28 08:47komentuj

Ja przy ABVD w meblowcu meble nosiłem po ABVD a przed radio normalnie siłka drążek brzuszki i włączyłem sobie bieg na 12 min, przebic przebigłem ale zapociłem sie strasznie.Przed chorobą w woju biegałem po 12km może to mnie wzmocniło.
NS I 4 stopien 3x beacop esk 7ABVD 18 lamp :)Jutro ostatnia lampa odpoczynek i nie moge sie doczekac biegania itp chce wrocic do sluzby ale w Policji.
Lekarz mowil tego nie tego nie, ale ja uparty o i piwko sie pije i wodke sie pilo w swieta. Co do lamp to jak rutinoskorbin przy chemi :)

+0

autor: ada26, dodał 2013-02-28 16:51komentuj

> O 08:47, dnia 2013-02-28 grz86 napisał(-a):
> Ja przy ABVD w meblowcu meble nosiłem po ABVD a przed radio normalnie siłka drążek brzuszki i włączyłem sobie bieg na 12 min, przebic przebigłem ale zapociłem sie strasznie.Przed chorobą w woju biegałem po 12km może to mnie wzmocniło.
> NS I 4 stopien 3x beacop esk 7ABVD 18 lamp :)Jutro ostatnia lampa odpoczynek i nie moge sie doczekac biegania itp chce wrocic do sluzby ale w Policji.
> Lekarz mowil tego nie tego nie, ale ja uparty o i piwko sie pije i wodke sie pilo w swieta. Co do lamp to jak rutinoskorbin przy chemi :)

Czyli spokojnie mozna cwiczyc ????jestem dwa tyg.po zakonczonym leczeniu ABVD.

+0

autor: beata79, dodał 2013-02-28 16:56komentuj

Dziewczyny głowa do góry. Ja jestem po 6 ABVD, naświetlaniu, 2 x ESHAP, BEAM + autoprzeszczep i po bardzo powaznym zapaleniu płuc, które załapałam po przeszczepie... W kwietniu 2012 wypuszczono mnie ze szpitala i nie byłam w stanie wyjść bez kilku odpoczynków na pierwsze piętro. To był kondycyjny i wydolnościowy dramat. I do tego nadwyżka kilogramów po przeszczepie w ilości + 15 kg.
Zaczynałam od spacerów i siłowni. Dzisiaj, chociaż jeszcze daleko mi do kondycji sprzed leczenia to włączyłam się już w czynne uprawianie sportów. Chodzę po górach, 2 x w tygodniu siłownia, basen, tenis, jeźdździectwo...dosłownie chłonę każdą wolną chwilę i wykorzystuję ją jak mogę po tym 2 i pół letnim chorowaniu. kondycja wraca...powoli ale do przodu. Kilogramy tylko wciąż nie chcą odpuszczać... z 15 kg nadwyzki jakie załapałam po leczeniu zostało jeszcze 10....

+0

autor: Rodzynka, dodał 2013-02-28 17:13komentuj

Beata, energia sama przychodzi, jak się czyta takie posty, jak Twój! :)

Ja dzisiaj na siłowni poprosiłam instruktora o rozpisanie treningu adaptacyjnego i... okazało się, że on TEŻ miał chłoniaka! Jakiś czas temu. Ale chłop jak się patrzy - umięśniony itp. Wniosek, że się wszystko da. Planuję codziennie po 1,5 godzinki treningu. Tadaaaaam :)

+0

autor: Kasiar, dodał 2013-03-08 22:38komentuj

jestem 2,5 roku po leczeniu, już trochę zapominam o tym, ale dzisiaj weszłam i znalazłam ten wątek :)
przed chorobą byłam instruktorką fitness i tancerką, w czasie choroby nie robiłam właściwie nic... po skończeniu 16 chemii postanowiłam wracać do formy na spokojnie, było baaaaardzo ciężko... i z tego "bardzo ciężko" okazało się, że mam mocno chore serce z powodu prawdopodobnie chemioterapii. dostałam różne leki, dostałam propozycje wszczepienia kardiodefibrylatora, wspominano coś o konieczności przeszczepu serca jak tak dalej pójdzie. ale odrzuciłam to wszystko (oprócz dość popularnych tabletek), bo spotkałam bardzo mądrego lekarza, który powiedział mi, że jako lekarz musi mi powiedzieć, że mam iść na operację, ale prywatnie mówi mi, że on na moim miejscu by się wstrzymał. i wstrzymałam się, przez kilka miesięcy nic nie robiłam, potem stopniowo zaczęłam ćwiczyć, cały czas na lekach, raz było lepiej, raz gorzej. od tej gadki z operacją serca minęło trochę ponad rok. jesienią zaczęłam pracować jako instruktor tańca, właśnie kończę kurs na instruktora profilaktyki bólów kregosłupa... da się! nie jest łatwo, ale da się! i może nie powinnam tego mówić, ale DA SIĘ nawet jak wielu lekarzy twierdzi, że umierasz. oczywiście nie jestem w takiej formie jak kiedyś i wg mojego kardiologa prawdopodobnie nigdy już nie będę, ale powiedział, że jest szansa, że dojdę do 80% tego, co kiedyś, a 80% tego co kiedyś oznacza naprawdę super formę patrząc na nasze społeczeństwo :D też nie jest tak, że mogę wszystko - o wiele lepiej moje serce znosi wysiłek typu taniec, aerobik, bieganie, z kolei na siłowni ćwicząc z ciężarami mam dosyć mocne zaburzenia pracy serca. Ale najważniejsze, że SIĘ DA. wymaga to dużo czasu i cierpliwości, ale głowa do góry!

+0

autor: Lena, dodał 2013-03-09 19:56komentuj

Kasiar, a jak u Ciebie wyszły problemy z sercem??? Jestem po 9 wlewach, jeszcze 3 przede mną i mam ciągle puls w okolicach 100. Lekarz to ignoruje, ale boję się, że coś mi się z serdeuchem stanie.

+0

autor: Tomaszek, dodał 2013-03-09 20:06komentuj

> O 22:38, dnia 2013-03-08 Kasiar napisał(-a):
> jestem 2,5 roku po leczeniu, już trochę zapominam o tym, ale dzisiaj weszłam i znalazłam ten wątek :)
> przed chorobą byłam instruktorką fitness i tancerką, w czasie choroby nie robiłam właściwie nic... po skończeniu 16 chemii postanowiłam wracać do formy na spokojnie, było baaaaardzo ciężko... i z tego "bardzo ciężko" okazało się, że mam mocno chore serce z powodu prawdopodobnie chemioterapii. dostałam różne leki, dostałam propozycje wszczepienia kardiodefibrylatora, wspominano coś o konieczności przeszczepu serca jak tak dalej pójdzie. ale odrzuciłam to wszystko (oprócz dość popularnych tabletek), bo spotkałam bardzo mądrego lekarza, który powiedział mi, że jako lekarz musi mi powiedzieć, że mam iść na operację, ale prywatnie mówi mi, że on na moim miejscu by się wstrzymał. i wstrzymałam się, przez kilka miesięcy nic nie robiłam, potem stopniowo zaczęłam ćwiczyć, cały czas na lekach, raz było lepiej, raz gorzej. od tej gadki z operacją serca minęło trochę ponad rok. jesienią zaczęłam pracować jako instruktor tańca, właśnie kończę kurs na instruktora profilaktyki bólów kregosłupa... da się! nie jest łatwo, ale da się! i może nie powinnam tego mówić, ale DA SIĘ nawet jak wielu lekarzy twierdzi, że umierasz. oczywiście nie jestem w takiej formie jak kiedyś i wg mojego kardiologa prawdopodobnie nigdy już nie będę, ale powiedział, że jest szansa, że dojdę do 80% tego, co kiedyś, a 80% tego co kiedyś oznacza naprawdę super formę patrząc na nasze społeczeństwo....."
Witaj, jakie masz EF serca (frakcję)? bo tez borykam się z uszkodzonym mięśniem (kardiomiopatią) po chemioterapiach i też ciągle z wizją wszczepienia ICD .(narazie leki)
Po chemioterapiach(a raczej sterydach) przytyłem do 104kg!
Zaczęły się problemy z kolanami i biodrem.
Zrzuciłęm 20 kg ale metabolizm mam koszmarnie spowolniony , muszę ciągle się pilnowac diety .Pomimo niskiej frakcji staram się kilka razy w tygoniu godzinka marszobieg albo rower(20-35km) , no i ćwiczenia siłowe (małe obciązenia 2x tydz) , o dziwo poprawiła mi się funkcjonalność tego ocalałego kawałka serca.

+0

autor: Janek, dodał 2013-03-09 20:10komentuj

> O 19:56, dnia 2013-03-09 Lena napisał(-a):
> Kasiar, a jak u Ciebie wyszły problemy z sercem??? Jestem po 9 wlewach, jeszcze 3 przede mną i mam ciągle puls w okolicach 100. Lekarz to ignoruje, ale boję się, że coś mi się z serdeuchem stanie. Poproś jak najszybciej o eho serca ten puls jest za wysoki miałem ten problem i wykryli migotanie przedsionków muszę zażywać teraz prochy i nawet nie wiem jak długo bo dostać się do kardiologa to około roku w kolejce przynajmniej w mojej miejscowości,nie lekceważ tego, pozdrawiam

+0

autor: Kasiar, dodał 2013-03-12 01:27komentuj

Co do frakcji - najniższa była poniżej 40, nie pamiętam dokładnie. Strach był, bo frakcja zaczęła bardzo gwałtownie spadać i się pogarszać, jak trafiłam na kardiologie było poniżej 40, lekarze myśleli, że będzie jeszcze gorzej, ale na szczęście się zatrzymało... teraz mam około 50, więc jest naprawdę dobrze, ale ostatnio podczas echa lekarz zaczął coś wspominac o problemach z tętnicą płucną i o zastoinowej niewydolności, no ale zobaczymy...
U mnie w trakcie chemii echo zawsze wychodziło okej, lekarz chwalił i dziwił się, że jest tak dobrze, za to jakieś pół roku po zakończeniu leczenia zaczęłam odczuwać "przeskakiwanie" w sercu, siniały mi dłonie i stopy. Szczerze mówiąc myślałam, że to chwilowe i minie... Przeskakiwanie z czasem się nasiliło, takie dodatkowe drgnięcia serca, zaczęłam biegać i ćwiczyć, do tego przypałętał się wirus opryszczki na plecach, wzięłam kilka opakowań heviranu i zaczęłam tracić przytomność w różnych nieoczekiwanych miejscach i sytuacjach. myslałam, że to przez lek, że minie... bla, bla, bla... w końcu rodzice zmusili mnie do wizyty u kardiologa, ten założył mi holter i okazało się po dłuższych przygodach z diagnozowaniem, że mam częstoskurcz komorowy z epizodami utraty przytomności. i nie ma możliwości wykonania ablacji i wg lekarzy jedynym rozwiązaniem jest kardiowerter, który mnie kopnie jak serce się zatrzyma. ale też natychmiast dali mi blokery do łykania i od tamtej pory zero omdleń powodowanych częstoskurczem/migotaniem. częstoskurcze czasami się zdarzają, ale mijają same, no i są coraz rzadziej... i kardiolodzy, i onkolog po wielu rozmowach doszli do wniosku, że serce po chemii jest zagadką i że czas i mój młody wiek (22 lata) mogą dużo pomóc. Więc biorę lek-czas i czekam ;)

+0

autor: Rodzynka, dodał 2013-04-15 18:36komentuj

Odświeżam wątek :)
1,5 miesiąca codziennych ćwiczeń (no prawie, bo kilka dni chorowałam) - trening adaptacyjny 1,5 tygodnia. Ćwiczenia kardio + trochę na maszynach, aby obudzić mięśnie z półrocznej drzemki, kiedy to sobie chorowałam ;)
Widzę niesamowite efekty, jeśli idzie o wydolność - na początku dwa kroki na orbitreku i tętno HR max po minucie, potem siódme poty i zgon. A teraz - luzik, 45 minut mykam dosyć szybko z tętnem takim, jakie powinno być, czyli ok. 130. I nawet brzuszki, których nienawidzę, nie sprawiają mi problemu. Niestety, nic nie schudłam, jest mnie nawet 2 kg więcej, bo mnie trochę przeraża, bo dawno przekroczyłam BMI 30 :(

Za tydzień mam wizytę w klinice chorób metabolicznych, bo po encortonie nie dość, że nie mogę schudnąć i tyję (mimo diety i ćwiczeń), to jeszcze mam kosmiczny cholesterol - a zawsze miałam w normie, do tego nie jem tłuszczów zwierzęcych, ani mięsa. Kosmos. Jednak mimo tego jestem szczęśliwa, cudownie jest chodzić i skakać z radości ;-)

+0

autor: Nessa, dodał 2013-04-15 20:11komentuj

widzisz :) będzie dobrze, trochę cierpliwości i wytrwałości a osiągniesz cel :)

+0

autor: beata79, dodał 2013-04-15 22:04komentuj

> O 18:36, dnia 2013-04-15 Rodzynka napisał(-a):
> Odświeżam wątek :)
> 1,5 miesiąca codziennych ćwiczeń (no prawie, bo kilka dni chorowałam) - trening adaptacyjny 1,5 tygodnia. Ćwiczenia kardio + trochę na maszynach, aby obudzić mięśnie z półrocznej drzemki, kiedy to sobie chorowałam ;)
> Widzę niesamowite efekty, jeśli idzie o wydolność - na początku dwa kroki na orbitreku i tętno HR max po minucie, potem siódme poty i zgon. A teraz - luzik, 45 minut mykam dosyć szybko z tętnem takim, jakie powinno być, czyli ok. 130. I nawet brzuszki, których nienawidzę, nie sprawiają mi problemu. Niestety, nic nie schudłam, jest mnie nawet 2 kg więcej, bo mnie trochę przeraża, bo dawno przekroczyłam BMI 30 :(
>
> Za tydzień mam wizytę w klinice chorób metabolicznych, bo po encortonie nie dość, że nie mogę schudnąć i tyję (mimo diety i ćwiczeń), to jeszcze mam kosmiczny cholesterol - a zawsze miałam w normie, do tego nie jem tłuszczów zwierzęcych, ani mięsa. Kosmos. Jednak mimo tego jestem szczęśliwa, cudownie jest chodzić i skakać z radości ;-)

Z tą wagą to jest jakiś dramat. Ja przeżywam dokładnie to samo, bo prowadząc bardzo aktywny tryb życia, regularnie ćwicząc itp...tyję zamiast chudnąć... Ja rozumiem, że mięśnie ważą więcej niż tłuszczyk, ale kurde mimo wszystko powinno cos lecieć w dół... a tu ostatnio znowu +2kg :-(

+0



Wypowiedzi na forum dyskusyjnym zawierają indywidualne zdanie ich autorów, jeśli nie zgadzasz się z czymś - masz pełne prawo do wypowiadania się. Każdy autor odpowiada za swoje odpowiedzi. Forum dyskusyjne w serwisie ziarnica.pl nie jest miejscem pozwalającym na diagnozy medyczne, może pomóc rozwiać Twoje wątpliwości jednak nie zastąpi fizycznego kontaktu z lekarzem - jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to zanotuj je i skonsultuj ze swoim lekarzem prowadzącym.
Ziarnica.pl ma charakter czysto informacyjny i nie jest związana finansowo bądź w jakikolwiek inny sposób z żadnym ośrodkiem medycznym, firmą farmaceutyczną, dystrybutorem leków, paraleków, cudownych soczków czy też organizacjami zajmującymi się "pomocą" chorym na ziarnicę. Utrzymuje się z prywatnych środków. Jeśli chcesz pomóc w jego rozwoju kliknij tutaj.

: (c) 2000-2024 www.ziarnica.pl :: polityka prywatności :: POMOC :: darowizna :: od autora :: statystyka strony :
: copyright - prawa autorskie zastrzeżone :